poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Wielkanoc.


Kochane, przede wszystkim - Wesołych Świąt! :)
Z czym kojarzy Wam się Wielkanoc? Z malowaniem pisanek, święceniem koszyczka, Lanym Poniedziałkiem?
Mi kojarzy się z wiosną. Niestety - w tym roku pogoda nie dopisała i za oknem metr śniegu, co skutecznie zniechęca do rodzinnych spacerów.
Na szczęście w wazonach, jak co roku, nie zabrakło bazi i tulipanów! :)








piątek, 29 marca 2013

Co jeść w Święta?

Jeść czy nie jeść - oto jest pytanie. Pytanie, które zadaje sobie przed Świętami każda kobieta, będąca na diecie.
Ja? Ciężko powiedzieć, że jestem na diecie. Ja po prostu jem zdrowo. Biały chleb zastępuję pełnoziarnistym, odrzucam fast foody, słodycze, dbam o odpowiedni rozkład B/T/W w ciągu dnia.
Jednak sądzę, że Święta są takim okresem, w którym mogę sobie pozwolić na więcej. Choć wiem, że kotlety w panierce i pełne cukrów ciasta wcale nie są zdrowe... - tak naprawdę (jak przecież każda z nas) bardzo je lubię. Zarówno Wielkanoc jak i Boże Narodzenie to czas, kiedy nie myślę o zdrowym odżywianiu.

Gdy byłam na początku "dobrej drogi" żywieniowej, gdy myślałam tylko o redukcji, bałam się każdego przybranego kilograma. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, gdy po zjedzeniu normalnego obiadu na wadze pojawiało się 500 g więcej. Wtedy właśnie stawiałam sobie pytania "jeść czy nie jeść?", tak naprawdę chcąc wybrać pierwszą opcję, ale panicznie bojąc się "przytycia".
Teraz wiem, że to bzdura. Jest takie jedno mądre zdanie "jeden niezdrowy posiłek nie sprawi, że przytyjesz; tak samo jak jeden zdrowy nie sprawi, że schudniesz". Ze Świętami jest tak samo - jeśli przed dwa dni pojem trochę niezdrowych rzeczy, na trzeci waga pokaże +2 kg. Tyle, że należy pamiętać, że te 2 kg to po prostu woda oraz pełny żołądek i po 3-4 dniach nie będzie po nich nawet śladu.

Także ja - nie popadam w paranoję i JEM. A jak u Ciebie wyglądają Święta?

wtorek, 12 marca 2013

Homoseksualiści wychowujący dzieci.

http://i.pinger.pl/pgr49/e8be5282002afdf8483893d9/blog5-enrique-iglesias.jpg
Gdzie kończą się odmienne upodobania a zaczyna dewiacja? Jak daleko może sięgać tolerancja? To od niepamiętnych czasów kwestie sporne. Siebie od zawsze uważałam za człowieka tolerancyjnego, generalnie rzadko kiedy przeszkadza mi to, jak ktoś żyje. Nie interesuje mnie fakt, czy ktoś jest muzułmaninem, czarnoskórym czy żydem. Według mnie - nie są to kryteria, według których mam prawo oceniać ludzi. Jak zatem łatwo się domyślić - nigdy nie miałam nic przeciwko homoseksualistom. Każdy ma prawo do miłości i szczęścia, a skoro geje mogą je znaleźć jedynie u boku mężczyzn, lesbijki natomiast przy kobietach - droga wolna. U niektórych takie związki budzą oburzenie, u innych obrzydzenie. Mi nie przeszkadza, gdy dwóch mężczyzn się przytula ani gdy kobiety całują się ze sobą. Mogą ze sobą być, mieszkać - jak dla mnie nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

Niestety, zakres mojej tolerancji też ma pewne granice, i sprawa adopcji dzieci przez homoseksualistów zdecydowanie jest tym, co poza nie wychodzi. Typowy wzorzec rodziny zakłada: mama, tata i dziecko. Tak to zostało przyjęte od zawsze, tak to funkcjonuje, tak to jest pokazywane w książkach, omawiane w szkołach, i tak to będzie funkcjonować. Zatem jak będzie wyglądać rodzina gejów? Tata, tata i syn/córka? A może jeden z nich będzie mamą? Wybacz, ale przecież takie dziecko nie ma szans normalnie wychować się w tego typu rodzinie. A gdy pójdzie do szkoły? Jak to będzie? Gdy nauczycielka wezwie do siebie matkę uczennicy wychowywanej przez lesbijki, dziewczynka spyta "A o którą mamę chodzi?"
Jest też problem akceptacji takiego dziecka przez rówieśników. Prawda jest taka, że te słodkie maluchy są wobec siebie niezwykle brutalne i fakt, że ich kolega jest wychowywany przez rodziców tej samej płci na pewno nie umknie ich uwadze. Aaa... Skoro jest inny - z całą pewnością i gorszy. Po pierwsze - maluchy jego odmienność same odpowiednio "docenią", ale inną sprawą jest to, co o parach homoseksualnych sądzą rodzice uczniów. Przecież jeśli wśród nich znajdzie się jakiś homofob, z całą pewnością ukierunkuje swoje dziecko w taką stronę, że ten maluch zrobi piekło z życia kolegi wychowywanego przez homoseksualistów.

Dlaczego geje ani lesbijki nie rozumieją, że choć mają oni prawo do miłości, TYPOWY wzorzec rodziny zakłada, że rodzice są różnych płci i to według tego wzorca funkcjonuje świat i nauczanie?

Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?